Awans dla osoby, która sieje plotki?
Oddaliłam się (nie uczestniczyłam w rozmowach na kafce i nabijaniu się z innych. Skupiłam się na pracy. Ale atmosfera robiła się coraz trudniejsza (nie po to przyjeżdżasz do biura - bo musisz, aby słuchać niemoralnych komentarzy). W końcu poszłam do managera z prośbą o wsparcie tej toksycznej atmosfery.
Co usłyszałam?
👉 "Nie angażujesz się w zespół i budowanie relacji (czytaj: nie obgadujesz innych, nie chodzisz na kafki - bo pracujesz!)."
👉 Bagatelizacja sytuacji, zero reakcji.
👉 Kilka dni później — awans dla jednej z "tych" osób. Bez rozmowy. Bez rekrutacji wewn. Zostałam pominięta choć miałam kwalifikacje. Wygrał pupilek szefowej."
Czy to był brak kompetencji ze strony przełożonego? A może zwykła gra polityczna?
W wielu firmach takie sytuacje to nie wyjątek. To norma. Albo grasz w tę grę albo odpadasz i jesteś na przegranej pozycji w firmie. Nie liczą się Twoje osiągnięcia tylko koneksje.
Co możesz zrobić, gdy widzisz taką „politykę firmową”? Polecam:
✅ Nie daj się wciągnąć w toksyczne układy.
✅ Zadbaj o swoją markę osobistą – jako profesjonalisty wewnątrz i na zewnątrz firmy.
✅ Dokumentuj swoje osiągnięcia.
✅ Szukaj wsparcia – w mentorach, zaufanych osobach., ludziach, którzy mają podobny system wartości.
✅ Jeśli trzeba – miej odwagę odejść. To nie słabość. To wybór.
Polityka w pracy to nie tylko gra o władzę. To walka o zdrowie psychiczne, poczucie bezpieczeństwa i uczciwość.
Liderze – nie ignoruj sygnałów.
Czasem najbardziej zaangażowany pracownik to ten, który nie bierze udziału w „kawowych spiskach”.
Tak, to może być codzienność w niejednej firmie.
😶 "Nie budujesz relacji ..." – usłyszałam od managera. Bo nie plotkowałam i nie stosowałam passive-agresive wobec pracowników.
"W 5-osobowym zespole, w którym pracowałam, trzy osoby stworzyły swoją małą „koalicję”. Spotkania w kuchni na kafce, szeptane komentarze, pasywna agresja, wykorzystywanie informacji z rozmów przy kawie do szerzenia plotek. Obmawianie i nabijanie się z ludzi było codziennością. Szybko zrozumiałam, że nie chcę być częścią tego układu (który się popsuł po wejściu toksyka).
😶 "Nie budujesz relacji ..." – usłyszałam od managera. Bo nie plotkowałam i nie stosowałam passive-agresive wobec pracowników.
"W 5-osobowym zespole, w którym pracowałam, trzy osoby stworzyły swoją małą „koalicję”. Spotkania w kuchni na kafce, szeptane komentarze, pasywna agresja, wykorzystywanie informacji z rozmów przy kawie do szerzenia plotek. Obmawianie i nabijanie się z ludzi było codziennością. Szybko zrozumiałam, że nie chcę być częścią tego układu (który się popsuł po wejściu toksyka).
Oddaliłam się (nie uczestniczyłam w rozmowach na kafce i nabijaniu się z innych. Skupiłam się na pracy. Ale atmosfera robiła się coraz trudniejsza (nie po to przyjeżdżasz do biura - bo musisz, aby słuchać niemoralnych komentarzy). W końcu poszłam do managera z prośbą o wsparcie tej toksycznej atmosfery.
Co usłyszałam?
👉 "Nie angażujesz się w zespół i budowanie relacji (czytaj: nie obgadujesz innych, nie chodzisz na kafki - bo pracujesz!)."
👉 Bagatelizacja sytuacji, zero reakcji.
👉 Kilka dni później — awans dla jednej z "tych" osób. Bez rozmowy. Bez rekrutacji wewn. Zostałam pominięta choć miałam kwalifikacje. Wygrał pupilek szefowej."
Czy to był brak kompetencji ze strony przełożonego? A może zwykła gra polityczna?
W wielu firmach takie sytuacje to nie wyjątek. To norma. Albo grasz w tę grę albo odpadasz i jesteś na przegranej pozycji w firmie. Nie liczą się Twoje osiągnięcia tylko koneksje.
Co możesz zrobić, gdy widzisz taką „politykę firmową”? Polecam:
✅ Nie daj się wciągnąć w toksyczne układy.
✅ Zadbaj o swoją markę osobistą – jako profesjonalisty wewnątrz i na zewnątrz firmy.
✅ Dokumentuj swoje osiągnięcia.
✅ Szukaj wsparcia – w mentorach, zaufanych osobach., ludziach, którzy mają podobny system wartości.
✅ Jeśli trzeba – miej odwagę odejść. To nie słabość. To wybór.
Polityka w pracy to nie tylko gra o władzę. To walka o zdrowie psychiczne, poczucie bezpieczeństwa i uczciwość.
Liderze – nie ignoruj sygnałów.
Czasem najbardziej zaangażowany pracownik to ten, który nie bierze udziału w „kawowych spiskach”.